wyjazd do Agi

Hejka:)

Dzisiaj o 11:00 wróciłam od Agi do domu, i myśląc jaki mam napisać post, wymyśliłam, że opowiem Wam o tym, co robiłyśmy u niej przez ostatnie kilka dni, ponieważ wcześniej dodawał posty z recenzją dni :).

Oprócz z pięciu wypadów nad jezioro postanowiłyśmy pójść do Trójmiasta na koncert (w czwartek) i w niedzielę na kręgle/bilard, no i przede wszystkim mecz do klubu U7. Opowiem Wam tylko o tym drugim, bo o koncercie była ju,ż dość dawno notka.

Główną atrakcją były dla mnie kręgle. Pewnie dlatego, że pierwszy raz w życiu rzucałam kulą w kręgle (wiem, to śmieszne, ale serio, hahahhaha). Z początku nie szło mi za dobrze i wydawało mi się, że zaraz zrobię dziurę w podłodze, bo źle rzucałam, ale z czasem się poprawiłam, głównie dzięki pomocy pewnego pana, który zaprosił mnie i Agę do jego drużyny juniorek, które trenują w tym klubie i startują w zawodach bowlingu. Ale ja się i tak na to nie piszę. Aż tak zainteresowana tym sportem nie jestem. 

 Później zaczęlismy grać w bilard. Też nie mam do tego talentu, hahaha. Kij mi się cały czas osuwał. Moje ręce/dłonie nie są tak uzdolnione zręcznościowo.

Oprócz grania w kręgle i bilarda oglądaliśmy mecz. Kibicował Argentynie i strasznie było mi jej żał, gdy przegrała.

Po powrocie poszłyśmy od razu spać, budząć się następnego dnia o 12:30. Nienawidzę tak późno wstawać, bo potem przez cały dzień kjestem zamulona i głowa mnie boli. Czyli innymi słowy taki chill, jak w moim poprzednim poście :).

Wczoraj wieczorem pograłyśmy sobie w kalambury, które się rysowało na tablicy. Szybko się to nam znudziło, ale jest to dobra wersja dla takiego lenia jak ja, któremu chce się ewentualnie pokiwać ręką z pisakiem.

Na tę chwilę się z Wami żegnam, ponieważ jestem już trochę zmęczona. Jutro powinien się pojawić post kosmetyczny/pielęgnacja twarzy.

Dobranoc! :)))